i nie wychodziłam z domu.
czuję się jak jakaś trędowata, która uwięziona jest w domu i musi pić okropne eksperymenty jakiś starych dziadów, które nie było jeszcze wypróbowane.
________________________________________________
tak ogólnie to od poniedziałku do środy męczyła mnie gorączka :
- wtorek - 40 stopni, wstałam rano. do tego paskudny kaszel jakbym miała wypluć płuca i katar :/ moja mama zwolniła się z paru godzin i dała okropny, straszny lek. miałam wypić to coś 'duszkiem'. piłam to z 15 min, a żeby zabić smak jadłam bułeczki z miodem - uwielbiam. następnie odwiedziły mnie dziewczyny : Natala i Sara - kocham was ;* .
- środa - tej to prawie nie pamiętam, a była wczoraj. sprzątałam trochę, gdyż zanudziłam się na śmierć i potem gadałam przez skejpa.
13 osób z 26 w klasie VIe. Ale musiało być cichutko beze mnie i tam paru chorowitych :D
- czwartek - to dziś. posprzątałam cały pokój ! jestem z siebie dumna, ale wyrzucałam z takim żalem każdy papier, że głowa boli ...
Jutro koniec świata, a zarazem piątek . Jak będziecie 21 grudnia świętować ?
Ja miałam zaplanowaną klasówkę z matmy, no cóż. Dobry los uznał, że będę się kurować na Wigilię <3.
* jutro Agata przyjdzie da mi lekcje *
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz